Wyobrażasz sobie świat, w którym nie masz pełnego dostępu do informacji? Świat w, którym rzetelna i w pełni dostępna, prawdziwa informacja nie istnieje? No właśnie, dziś nie wyobrażamy sobie takiego scenariusza, który kiedyś był codziennością.
Co stoi za takim stanem rzeczy? Cenzura – jak podaje słownik PWN cenzura to «urzędowa kontrola publikacji, widowisk teatralnych, audycji radiowych itp., oceniająca je pod względem politycznym lub obyczajowym»
Doskonale znana naszym rodzicom, dziadkom, osobom żyjącym w latach okupacji lub PRLu, a może i Wam? Dla pokolenia Millenialsów, czy Zetek sytuacja ograniczenia dostępu do informacji i wolności słowa jest zjawiskiem nie do przyjęcia. Tak, jak poprzednie pokolenia buntuje się, gdy tylko na horyzoncie pojawia się widmo cenzury. Ale, czy to oznacza, że jej nie ma?
Dziś tj. 12 marca przypada Dzień Przeciw Cenzurze Internetu. Sprawdźmy zatem, czy cenzura w Polsce ma się dobrze? I jaki ma to wpływ na nas, zwykłych użytkowników Internetu.

Nie bądź piratem, czyli porozumienie ACTA

Pamiętacie sprawę ACTA z 2012 roku? [ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego miała dołączyć UE. ACTA to umowa handlowa zobowiązująca jej sygnatariuszy do walki z łamaniem prawa własności intelektualnej oraz handlem podrabianymi towarami.]
Jednym słowem celem porozumienia było narzucenie międzynarodowych standardów w walce z naruszeniami własności intelektualnej.
Ciarki strachu przeszły po plecach setek tysięcy Internautów, którzy w 26 miastach w Polsce wyszli na ulicę, aby okazać swój sprzeciw. Według internautów umowa ACTA skonstruowana jest tak, że może prowadzić do blokowania treści i cenzury w imię walki z piractwem. Dodatkowo jeden z zapisów ACTA mówi, że dostawcy internetu oraz właściciele serwisów są zobowiązani do monitorowania internautów, mają oni także prawo ujawniać dane użytkowników, którzy mieliby naruszać prawo własności.
Porozumienie ACTA zostało odrzucone. Z ulgą odetchnęły setki Polaków.

Marsz równości ocenzurowany?

Censure Planet to platforma monitorująca cenzurę w Internecie. Jej badacze poinformowali, że 22 lipca 2019 roku w Polsce mogło mieć miejsce blokowanie wybranych stron w powiązaniu z protestami, które w tamtym czasie odbywały się w Polsce. Wg. Censure Planet cenzura, bo z jej zjawiskiem mamy tu do czynienia (zakładając, że informację CP są prawdziwe) dotyczyła marszu równości, który miał miejsce dzień wcześniej w Białymstoku. Ograniczenie dostępu dotyczyło takich stron jak:
http://news.google.com,
http://dailymotion.com,
http://reddit.com.
Podana przyczyna to jednak tylko spekulacje, które nie zostały oficjalnie potwierdzone.
Pierwszy o wynikach badań Censure Planet napisał na Twitterze Łukasz Olejnik 18 listopada 2020.

Donald Trump od fake newsów do usunięcia z Twittera

Na początku 2021 roku świat obiegła informacja o przegranej w wyborach prezydenckich w USA dotychczasowego prezydenta Donalda Trumpa. To wydarzenie wywołało lawinę aktywności, których skutkiem było zablokowanie byłego prezydenta na Twitterze, Facebooku, Instagramie i YouTubie. Dla Donalda Trumpa social media były jednym z podstawowych kanałów komunikacji z mediami i opinią publiczną, za ich pośrednictwem wyrażał niejednokrotnie kontrowersyjne poglądy. Konflikt między byłym prezydentem, a właścicielami portali społecznościowych zaognił się po ataku jego zwolenników na Kapitol w styczniu br. Decyzję o zablokowaniu Donalda Trumpa w wyżej wymienionych portalach argumentowano wpisami, które miały podżegać jego zwolenników do agresywnego zachowania, podważania wyników wyborów oraz nieuznawania zwycięstwa Joe Bidena.
Czy zablokowanie kont Trumpa to przejaw walki z treściami społecznie szkodliwymi, czy cenzura prewencyjna i ograniczenie wolności słowa? Gdyby sytuację D. Trumpa przełożyć na polski ogródek moglibyśmy powołać się na Art. 54 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej który mówi: “Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.” W tej sytuacji należy sobie jednak postawić pytanie, czy zablokowanie Trumpa w mediach społecznościowych to przejaw cenzury prewencyjnej, ograniczenia prawa do wolności słowa, czy jednak słusznie podjęte działania mające na celu ochronę obywateli, a nawet obecnie urzędującego prezydenta USA? Moim zdaniem zdecydowanie to przełom, który otworzył oczy setkom tysięcy użytkowników, że żyjemy w bańce filtrującej łudząc się, że mamy pełen, swobodny dostęp do treści.

Zamknięci w bańce

Social media stały się czymś w rodzaju portali newsowych, często to właśnie Facebook, czy Twitter dostarczają nam informacji o wydarzeniach z kraju, czy ze świata. Filter buble to bańka filtrująca, która pod przykrywką dostarczania nam sprecyzowanych i dobranych dla nas treści filtruje informacje, które do nas trafiają. Czy to już cenzura? Według mnie – w pełnej krasie.

Oglądaliście dokument Netflixa “Social dilemma”? Film dla wielu może być wstrząsającym przebudzeniem. Nawet dla tych, którzy twierdzą, że o mediach społecznościowych wiedzą wszystko, mogą się nieco zaskoczyć.

Korzystając z mediów społecznościowych często nie zastanawiamy się, jak wielki wpływ mają one na naszą percepcję odbioru świata, podejmowane decyzje, czy prezentowane poglądy. Czy właśnie o to chodzi gigantom zza oceanu?

Ustawa o ochronie wolności słowa w internecie

Czy ostatnie wydarzenia zza oceanu (blokowanie kont D. Trumpa) sprowokowało Ministerstwo Sprawiedliwości do przedstawienia projektu Ustawy o ochronie wolności słowa w Internecie?
Na czym ma polegać ustawa? Serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać wpisów ani blokować kont polskich użytkowników, jeśli zamieszczone w nich treści nie łamią polskiego prawa, a za naruszenie tej zasady serwisom będą grozić surowe kary. Jeśli tak się stanie, użytkownicy będą mieli prawo do odwołania. Co to oznacza dla Ciebie? W teorii w mediach społecznościowych będziesz mógł napisać wszystko co chcesz, byle byś nie złamał polskiego prawa. Rada? Miej kodeks pod ręką! Jeśli jednak Twoje konto podobnie jak Donalda Trumpa zostanie zbanowane masz szansę się odwołać i je odzyskać. Ale czy tak będzie na pewno?

“Wolność słowa i wolność debaty są istotą demokracji. Ich zaprzeczeniem jest cenzurowanie wypowiedzi, zwłaszcza w internecie, gdzie dziś toczy się najwięcej politycznych dyskusji i sporów światopoglądowych. Użytkownicy mediów społecznościowych muszą mieć poczucie, że ich prawa są chronione. Polska powinna mieć regulacje chroniące przed nadużyciami wielkich korporacji internetowych, które coraz częściej w imię obrony wolności tę wolność ograniczają” – podkreśla minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. I dodaje, że “dziś serwisy społecznościowe same decydują o usuwaniu wpisów, a nawet blokowaniu kont użytkowników. Nie ma skutecznej możliwości odwołania się od takiej decyzji, nawet jeśli użytkownik wykaże, że nie złamał żadnego prawa, a działanie serwisu łamie wolność wypowiedzi.”

Kto jednak będzie egzekwował nowe prawo? Projekt Ministerstwa przewiduje powołanie Rady Wolności, w której skład będzie wchodzić 5 osób – eksperci z dziedziny prawa i nowych mediów.

Czy nowe prawo i powołana do jego egzekwowania Rada zdoła przeciwdziałać i stać na straży respektowania konstytucyjnego prawa do wyrażania poglądów w mediach społecznościowych? A może wręcz przeciwnie będzie ograniczać wolność słowa zasłaniając się paragrafami? A na każdą “niewygodną” wypowiedź znajdzie się odpowiedni kruczek w kodeksie?
Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać i sprawdzić, jak rozwinie się projekt Ministerstwa Sprawiedliwości i jaki będzie miał on wpływ, na wolność i swobodę wypowiedzi w Social Mediach.